Poznaj przyczyny, dla których niemieckie rodziny coraz częściej rezygnują z polskich opiekunek i jakie są konsekwencje dla polskiej branży opiekuńczej.
CZYTAJ DALEJDługo zastanawiałam się czy o tym do Was napisać. Dzisiaj jednak jest rocznica śmierci mojej podopiecznej. Myślałam, że jako Opiekunka widziałam już dużo. Zaczęłam wyjeżdżać w 2008 roku, zjeździłam już większość landów i łącznie pracowałam u 11 podopiecznych. Byli wśród nich samotni i małżeństwa. Pierwszy raz w 2016 wyjechałam do rodziny, która mieszkała z babcią. Bałam się tej pracy bo tyle nasłuchałam się o wykorzystywaniu przez rodziny. Często mówili się, że Polskie rodziny są najgorsze. Rodzina mówiła po polsku, dzieci podopiecznej urodziły się już w Niemczech, co można było wyczuć w ich charakterze. Bardzo miło było to, że lokatorzy mieszkania bardzo cenili sobie moją prywatność. Mimo, że na moim piętrze domu mieszkała jeszcze córka pdp z mężem i dziećmi tylko ja korzystałam z toalety na piętrze, nikt nie zaglądał mi do pokoju. Swój dzień zaczynałam o 6 rano, w ciągu dnia 2 razy odwiedzał nas Pflegedienst. Dom żył swoim życiem. Babcia miałam 92 lata i nie miała siły wychodzić nawet z łóżka. Oglądałyśmy razem telewizje, nawet kiedy robiłam swoje rzeczy np. rozmawiałam z rodziną, dziergałam to siedziałam z nią w pokoju. Bardzo lubiła słuchać jak ktoś mówi w jej ojczystym języku. Rodzina nie wchodziła do niej prawie wcale. Widziałam wiele razy jak patrzyła w drzwi kiedy na korytarzu było słychać głosy. Zwłaszcza reagowała kiedy słuchać było jej wnuków. Babcia pomijając wszystkie starcze schorzenia chorowała też na rozwijającego się raka. Coraz bardziej zamykała się w swoim świecie – świecie bólu. Dni na tym zleceniu były policzone. Robiłam wszystko by Pdp nie cierpiała. Kiedy przychodził pielęgniarz pytałam czy można dać mocniejsze leki. Okazało się, że rodzina nie pozwoliła na wzmocnienie dawki przeciwbólowych kroplówek. Z czasem zauważyłam, że porcje jedzenia, które miałam dla Babci są coraz mniejsze. Nie dlatego, że jadła mniej. To córka zaczęła już oszczędzać na matce.
W największym szoku byłam kiedy usłyszałam na korytarzu jak wnuki mówiły o Babci, że zwłoki śmierdzą i trzeba się ich pozbyć. Często słyszałam jak między sobą mówią o niej okrutne rzeczy. Było widać, że nie jest im na rękę Babcia w domu. Kiedyś młodszy syn krzyczał na mamę, że przecież miał już mieć pokój, że teraz wszystko będzie śmierdziało zwłokami. Oni nie mówili o Babci jak o członku rodziny. Traktowali ją jak śmiecia, którego nie można wyrzucić.
Ostatni tydzień pracy był koszmarem. Babcia zwijała się z bólu, w jej oczach widziałam prośbę o ulgę. Ja nie mogłam nic zrobić. Zostałam ograniczona w moich obowiązkach. Przychodziłam tylko 3 razy na dzień i płakałam resztę czasu. Babcia była tylko chudym ciałem, który czekał na śmierć. A rodzina była niewzruszona. Pewnego dnia nie wytrzymałam i poszłam do kuchni przygotować dla niej jedzenie. Zmiksowałam wszystko i kiedy szłam do pokoju spotkałam córkę podopiecznej, która zaczęła na mnie krzyczeć. Powiedziała, że jak jeszcze raz będę próbowała karmić „tego trupa” to pojadę do domu. Psychicznie już nie dawałam rady. Jak można pozwolić matce umierać w bólu i cierpieniu? Nie chciałam podopiecznej zostawić z tymi ludźmi, ale sama nie mogłam nic zrobić bo byłam tam na czarno. Codziennie modliłam się, żeby Babcia mogła już odejść, aby nie cierpiała.
Ostatniej nocy przebudziłam się i coś mnie tknęło żeby iść do podopiecznej. Widziałam po jej twarzy, że to jest ten czas. Umarło przy mnie 6 osób więc dobrze wiedziałam, że się zaczęło. Złapałam ją za rękę i nawet nie wołałam córki bo wiedziałam, że skończy się to kłótnią. Po chwili poczułam bezwładność dłoni Zofii. Poszłam do córki, obudziłam ją i powiedziałam, że matka odeszła. Tej samej nocy spakowałam swoje rzeczy a rano zamówiłam busa.
Są prace na których jesteśmy traktowani jak członkowie rodziny, w innym miejscu jesteśmy służącymi. Jednak nigdy nie zapominajmy o tym, że jesteśmy tylko ludźmi i musimy obdarzać drugą osobę szacunkiem. Bo to do nas wraca.
Teresa