Poznaj przyczyny, dla których niemieckie rodziny coraz częściej rezygnują z polskich opiekunek i jakie są konsekwencje dla polskiej branży opiekuńczej.
CZYTAJ DALEJPierwszy raz pojechałam do pracy jako opiekunka osoby starszej w lipcu 2012 roku podczas moich wakacji (urlopu). Zawodowo pracowałam jako nauczyciel. Chciałam sobie dodatkowo zarobić. Szukałam pracy, przy której odpocznę umysłowo, będę miała okazję porozmawiać po niemiecku a przy okazji zarobię. Pracę zaczęłam załatwiać w maju. Przedzwoniłam do kilku firm polskich, zgłosiłam chęć do pracy i dość szybko do mnie oddzwoniono i zaproponowano pracę.
Wyjechałam do Ulm dnia 30 czerwca, od 01 lipca rozpoczęłam pracę. Było to nowe miejsce, wcześniej nie było żadnej opiekunki. Opiekowałam się panem chorym na Parkinsona. Pan mieszkał ze sprawną żoną, którą nie musiałam się opiekować. Musiałam wstawać w nocy 2-3 razy a oprócz tego opiekowałam się nim w ciągu dnia, gotowałam, sprzątałam. Przy gotowaniu pomagała mi żona podopiecznego. Miło wspominam ten wyjazd. O tym więcej tutaj.
W 2013 pojechałam znów podczas wakacji. Do innej podopiecznej, ale z tej samej firmy, podobno trudnej, ja jakoś przepracowałam kolejne dwa miesiące i wróciłam pozytywnie nastawiona do pracy. Postanowiłam, że będę szukać pracy jako opiekunka. Wcześniej miałam różne perypetie zdrowotne i zawodowe. Mieszkam w małym mieście, wtedy był niż demograficzny. Jako nauczyciel musiałabym jeszcze się dokształcać, więc postanowiłam, że będę pracować jako opiekunka w Niemczech.
Przez pierwsze 1,5 roku pracowałam w systemie dwa m-ce na dwa m-ce, czyli dwa miesiące pracowałam w Niemczech, dwa miesiące byłam w domu. Nie było mi łatwo pracować, ale polubiłam tę pracę. Robiłam wszystko, by dobrze czuć się w tej pracy.
Lubię rozmawiać z ludźmi, z ludźmi starszymi też. Sprawę ułatwia mi znajomość języka niemieckiego. Rodzina jest w Polsce. Mam mamę, która od 42 roku życia jest na rencie i teściową z początkiem Parkinsona, ma 86 lat. Interesuje mnie starość, ale pod tym względem, jak teraz żyć, pracować, by na starość być w miarę samodzielnym, świadomym i nie obarczającym dzieci.
Pewnego jesiennego deszczowego dnia pijąc smaczną czarną gorącą herbatę podczas przerwy poobiedniej w pracy wpadłam na pomysł, by zorientować się, czy ja mogę pracować w Niemczech z osobą niepełnosprawną. A oprócz tego, czy mogę być zatrudniona przez firmę niemiecką na umowę o pracę, czyli mieć pełny etat i od pełnego etatu płacić składki emerytalno-rentowe i chorobowe. Moja rodzina była w Polsce, a ja chciałam pracować w Niemczech na pełny etat. Szukałam rozwiązania.
Zawsze temat niepełnosprawnych mnie poruszał, interesował, nie ominęłam wzrokiem żadnej osoby jeżdżącej na wózku, oglądałam filmy, czytałam blogi. W Polsce mam znajomego, który jest niepełnosprawny, z którym ma kontakt. Pomagałam sąsiadowi, który po wylewie chodził o kulach i starszej samotnej sąsiadce.
Zaczęłam szukać informacji w sieci na stronach niemieckich. Kiedy zorientowałam się, że nie muszę mieć koniecznie wykształcenia, by pracować z osobami niepełnosprawnymi fizycznie, zaczęłam rozsyłać swoje CV do firm, które znajdowały się w obszarze przygranicznym. Pomogły mi referencje, o które prosiłam za każdym razem i mój upór. Znalazłam pracę w niemieckiej firmie, która ma swoich seniorów do opieki i osoby dorosłe niepełnosprawne. Pracuję na zmiany, mam zmiany 8-,12-, 24- godzinne. Później idę do wynajętego mieszkania. Wynajęłam mieszkanie, w pełni legalnie, po 3 miesiącach pracy. Spełniałam wszelkie warunki, by takie mieszkanie otrzymać, jak każdy Niemiec, który pracuje legalnie. Nie mam pochodzenia niemieckiego. Mieszkam w Polsce 60 km od granicy, mąż i dzieci są w Polsce, a ja po 4, lub 5 lub 6 dniach pracy przyjeżdżam do Polski. Jestem 2, 3, 4 dni w domu i dalej jadę do pracy. To zależy od planu mojej pracy. Pracuję na pełny etat, zarabiam tyle samo co wszyscy. W tej firmie pracuję 1,5 roku.
Tekst pochodzi ze strony
http://nieocenioneopiekunki.com