Poznaj przyczyny, dla których niemieckie rodziny coraz częściej rezygnują z polskich opiekunek i jakie są konsekwencje dla polskiej branży opiekuńczej.
CZYTAJ DALEJMoże to być temat tabu i lepiej o tym nie mówić. Jednak wolę na głos dzielić się swoim zdaniem i wierzyć, że może to coś zmieni. Polacy mają opinie złodziei i wydaje mi się, że nie bez powodu tak jest. Na szczęście moi podopieczni szybko zmieniali zdanie, ale w momencie kiedy rozmawiali ze swoimi znajomymi często dzielili się poradami typu „Uważaj na polki, one Cię okradną”.
Na pytanie czy znają jakiś polaków i czy kiedyś spotkała ich jakaś nieprzyjemność ze strony moich rodaków szybko zmieniali temat. Trudno jest w pojedynkę walczyć o zmianę poglądów. Zawsze starałam się zostawić po sobie dobrą opinie. Może nie mam zbyt dużego doświadczenia w zmianie domów, bo wolę być „długodystansowcem” i mieszkałam tylko z 3 podopiecznymi. Dzięki temu jednak mogłam zdobyć zaufanie i poruszać w domu tematy stereotypów. Na prawdę na tym punkcie jestem przewrażliwiona.
Oczywiście historia polskiej złodziejki zmienniczki musiała zdarzyć się mnie. Potrzebowałam zjechać do domu na 3 miesiące. Zwykle urlop brałam krótszy, ale postanowiłam odpocząć. Wybrałam się do sanatorium, zajęłam się sobą i swoim zdrowiem. Beztrosko spędzałam czas z rodziną, kiedy u podopiecznego działy się coraz dziwniejsze rzeczy.
Córka babci zadzwoniła do mnie z pytaniem gdzie zostawiłam ciśnieniomierz, bo od mojego wyjazdu nie potrafią go znaleźć. Szuflada była pusta. Zapomniałam o tym do czasu, kiedy wróciłam do Niemiec. Okazało się, że babcia jest w coraz gorszym stanie. Pogłębia się jej demencja. Często nie potrafiła odpowiedzieć na pytania gdzie zostawiła różne rzeczy. Martwiło mnie to, bo mimo wieku była ona bardzo sprawną osobą.
Miesiąc po moim powrocie wciąż nie potrafiłyśmy znaleźć wielu rzeczy. Zaczynając od pierdołek tj. sztućce, kończąc na biżuterii. Zauważyłam, że oma nic nie przenosi i wszystko jest na miejscu oprócz zaginionych wcześniej rzeczy. W mojej głowie pojawiła się myśl, że zmienniczka mogła mieć z tym coś wspólnego. Zadzwoniłam do niej, ale uznała, że strasznie ciężko było jej kontrolować zachowanie omy, bo ciągle coś gubiła, przestawiała i stąd taki bałagan i trudność ze znalezieniem przedmiotów.
Postanowiłam z córką omy zrobić gruntowny porządek. Byłam przerażona. Okazało się, że zaginęło rzeczy za łącznie ponad 2 000€. Nie było po nich śladu. Zadzwoniłam do firmy poinformować o swoich podejrzeniach o kradzieży. Dostałam informacje, że zmiennika już nie pracuje, bo przyłapali ją na sprzedaży rzeczy z domu podopiecznej na kolejnym jej zleceniu.
Była ona tak perfidna że wystawiała w Niemczech w internecie na sprzedaż przedmioty z domu podopiecznych. Z tego co wiem ma ona aktualnie sprawę w sądzie. Nie wiadomo ile osób okradła.
Przestałam walczyć z opinią o polakach. Przestałam wierzyć w dobro ludzi. Wykonuje swoją pracę najlepiej jak potrafię i tylko to mogę robić. Uważajcie na swoje ideały, bo bardzo łatwo ktoś może je zniszczyć. Agencje powinny coś zrobić z tym kogo przyjmują do pracy. Może zaświadczenie o niekaralności i wywiad z psychologiem przed podjęciem pracy cokolwiek by zmienił? Nie mam pojęcia. Rozczarowałam się jak nigdy. Nie wiem też czy to mój pech, że trafiłam na taką zmienniczkę, czy trafia się to częściej.