Poznaj przyczyny, dla których niemieckie rodziny coraz częściej rezygnują z polskich opiekunek i jakie są konsekwencje dla polskiej branży opiekuńczej.
CZYTAJ DALEJOkres zbliżającego się dnia Wszystkich Świętych jest momentem szczególnym. W pracy Opiekunki śmierć nie jest czymś obcym. Chciałabym podzielić się tym momentem, kiedy jednak oddając się pracy pozostawiamy naszych bliskich. Wyjechałam za granicę w wieku 45 lat. Byłam świeżo po rozwodzie i po części moja praca przyczyniła się do rozpadu związku. Nie bardzo chciałam wracać do życia w Polsce. Przeciągałam pobyt u Babci. Któregoś dnia zadzwonili do mnie ze szpitala. Okazało się, że moja mama trafiła do szpitala. Była ona w wieku mojej podopiecznej. Ja opiekowałam się obcą osobą, a moja mama zdana była na pomoc siostry. Przerwałam zlecenie i wróciłam do Polski. Mama znikała w oczach. Postanowiłam, że zaopiekuje się nią i chwilowo zrezygnuje z pracy w Niemczech.
Stan mamy był ciężki, ale stabilny. Bardzo pomagała mi moja ciocia – siostra mamy. Nalegała ona żebym wróciła do pracy. Leki i taksówki dużo nas kosztowały. Zaczęło brakować mi pieniędzy. Postanowiłam, że pojadę na szybkie zlecenie. Maksymalnie 2 tygodnie. Z duszą na ramieniu spakowałam torbę. Kiedy wychodziłam z domu, mama spała. Wyjechałam. Codziennie dzwoniłam do cioci – przesłałam jej całą tygodniówkę, kiedy tylko ją dostałam. Nawet nie myślałam o tym, że mama może odejść kiedy ja będę daleko. Modliłam się codziennie o jej zdrowie. Minął drugi tydzień i przedłużyłam pobyt. Miałam wrócić w niedzielę. W poniedziałek zadzwoniła Ciocia. Mama odeszła rano. Do dzisiaj mam poczucie, że czekała na mój powrót. A ja byłam w Niemczech, zamiast być koło niej kiedy mnie potrzebowała. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
Dzień Wszystkich Świętych zawsze skłania mnie do refleksji, żeby przypominać każdemu jak ważna jest rodzina. A nasza praca ma być dodatkiem, żeby poprawić swoje życie. Nigdy nie róbcie czegoś kosztem Waszych bliskich. Pamiętajcie o tym. Bo życie w takim poczucia jest najgorsze. Świeć Panie nad duszą mojej mamy. Wierzę, że jest w miejscu wolny od bólu.
Lucyna