Poznaj przyczyny, dla których niemieckie rodziny coraz częściej rezygnują z polskich opiekunek i jakie są konsekwencje dla polskiej branży opiekuńczej.
CZYTAJ DALEJPojechałam do demencyjnej podopiecznej. Agencja mówiła, że Pani jest normalna. Na miejscu zastałam podopieczną wraz ze sprzątaczką. Babka zaczęła opowiadać jak to teraz będzie imprezy rodzinne robić bo ma Dienstmädchen 24. Poinformowała, że będę żarcie gotować i pościel przebierać po gościach. Obraziła mnie, mówiąc, że jestem ze gruba i pewnie nie dam rady tyle łóżek słać.
Powiedziałam, ze swoje i jej dam rady a od sprzątania po innych nie jestem. Sprzątaczka nakrzyczała na mnie, że ona słała po wszystkich. Zwróciłam jej uwagę, że ja przyjechałam tutaj w roli opiekunki a nie sprzątaczki. Obydwie panie zaczęły mnie obrażać. Czekałam na córkę podopiecznej w nadziei, że sytuacja ulegnie poprawie.
Kiedy przyszła córka to było jeszcze gorzej. Aż się popłakałam. W pewnym momencie doszło do takiej sytuacji, ze kazano mi natychmiast jechać do domu. Koniec końców firma wymusiła na rodzinie nocleg dla mnie. Kiedy córka była w towarzystwie podopiecznej i sprzątaczki obrażała mnie razem z nimi. Dopiero w pokoju zaczęła ze mną normalnie rozmawiać. Ale sprawa była już postanowiona. Z rana wracałam do domu. W końcu wykończona ciągłymi krzykami poszłam spać. Rano córka zadała mi ostatni raz pytanie czy zostaje. Ja szczęśliwa, ze już poranek i przerażona, że taka niewyspana muszę 1000 km przejechać do domu opowiedziałam, że w żadnym razie. Córka zaczęła organizować ogrodnika, kucharkę, pomoc medyczna, gospodynie domowa. Babcia się darła, że kucharka ma obiad tylko na jedna osobę gotować bo ja mam się wynosić.
Popłakałam się i czekałam na telefon ze strony firmy. Wczoraj podczas rozmowy grozili mi karami kiedy poinformowałam ich, że chcę wrócić do domu. Firma miała dzwonić do mnie o godzinie 9.00, zbliżała się już godzina 11.00 a oni nawet nie odbierali ode mnie połączeń. Babka cały czas się darła. O 11 wsiadłam w auto i odjechałam. Do tej pory nie mogę uwierzyć co to było za szaleństwo i szaleńcy. Na szczęście firma mnie nie straszyła więcej. Tam jedyny raz wyjechałam nie podpisując wcześniej umowy. Mieli mi ją dosłać do Niemiec i miałam im ją odesłać podpisaną. Chwała mi i Bogu za to. Uchroniło mnie to przed dalszym straszeniem ze strony firmy a przede wszystkim przed zostaniem wśród tych szaleńców. Firma nie miała też podstaw na to żeby chcieć ode mnie pieniądze lub jakieś kary do zapłacenia.
Basia B.