Poznaj przyczyny, dla których niemieckie rodziny coraz częściej rezygnują z polskich opiekunek i jakie są konsekwencje dla polskiej branży opiekuńczej.
CZYTAJ DALEJMam duże doświadczenie w opiece. Pracowałam w OPSie wiele lat i postanowiłam zarabiać więcej. Przyzwyczajona do kontaktu z wieloma pacjentami, koleżankami na dyżurze wciąż nie potrafię poczuć spokoju podczas pierwszego dnia na sztelli. Wyjeżdżam do ciężkich przypadków, bo wierzę, że jestem w stanie swoim ciepłem i cierpliwością pomóc potrzebującym osobom. Jednak kiedy zostaje sama z podopiecznymi w ich domu, czuję przerażenie. Siadam w kuchni i próbuje nauczyć się dźwięków nowego domu. Pierwszych kilka nocy nie potrafię spać, bo budzi mnie każdy nowy odgłos. Nawet samochód przejeżdżający przed domem budzi mój niepokój.
Potrzeb podopiecznego potrafię nauczyć się szybko. Często zmieniam sztelle, bo opiekuję się osobami, których dni są już policzone. Nauczyłam się tego, jak radzić sobie ze śmiercią, a wciąż nie umiem radzić sobie ze stresem w nowych miejscach. Piszę o tym, bo zastanawiam się, czy jestem z tym sama. Wstyd przyznać mi się, że mam z tym problem. Zwłaszcza że koleżanki uważają mnie za „wyjadaczkę” z powodu mojego doświadczenia. Zastanawiałam się, czy nie wrócić do pracy w Polsce. To ile można zarobić w Niemczech jest argumentem za tym, żeby pomęczyć się kilka dni w stresie.
Drogie opiekunki, czy tylko ja mam problem z pierwszym dniem?
Mariola