Poznaj przyczyny, dla których niemieckie rodziny coraz częściej rezygnują z polskich opiekunek i jakie są konsekwencje dla polskiej branży opiekuńczej.
CZYTAJ DALEJOtrzymaliśmy list od pani Janiny – opiekunki osób starszych. Wyjechała do pracy do Niemiec z agencją i zastała tam sytuację, której zupełnie się nie spodziewała. Co byś zrobiła na jej miejscu?
„Życie na wsi nie zawsze jest sielskie. Mieliśmy gospodarstwo, dzieci, a co za tym idzie – pełne ręce roboty. Wszystko było na naszej głowie, a do moich obowiązków, oprócz zajęcia się dziećmi i domem należała również praca w polu. Gdy po latach, mąż zmarł na zawał, załamałam się. Zostałam całkiem sama – dzieci już dawno poszły z domu, a zaniedbane pola praktycznie do niczego się nie nadawały…
Dlatego sprzedałam wszystko i obecnie nie mam już gospodarki.Ze względu na niską rentę, zdecydowałam się na wyjazd do pracy jako opiekunka. Właściwie nie miałam wyjścia, musiałam coś zrobić bo długi rosły. Nie mam wykształcenia więc ciężko o dobrą pracę w Polsce. Myślałam, że w Niemczech będzie mi lepiej. Co prawda, przed wyjazdem byłam pełna obaw, bo znałam tylko podstawy niemieckiego, w dodatku miałam małe doświadczenie…Agencja jednak przyjęła mnie, poduczyła i wyjechałam na zlecenie.
Opiekuję się starszą Panią, która świetnie radzi sobie prawie z wszystkim. Cierpi jednak na zaniki pamięci i ogólnie widać, że ma zmiany psychiczne. Jestem tutaj już ponad 2 tygodnie ale już po paru dniach pobytu okazało się, że nie jest tak pięknie. Inga- moja podopieczna, nie chce dawać więcej pieniędzy na zakupy. To co dostaje ok. 5 euro na tydzień ledwo wystarcza na chleb, masło i jakieś warzywa na zupę. Nie marzę tu już nawet o wędlinie ale nie jestem w stanie ugotować za bardzo jedzenia dla nas dwoje. Rodzina podopiecznej mieszka daleko, jeszcze ich nie widziałam na oczy.
Nie mam się do kogo zwrócić po pomoc. Za każdym razem, gdy mówię o tym ze swoją podopieczną, to prowadzi mnie do piwnicy, gdzie stoi mnóstwo przeterminowanej żywności – stare słoiki, stare kasze z molami itp. pokazuje mi na nie i mówi „ Essen genug”. Podopieczna, jest chuda i nie narzeka na głód. Ja za to nie dojadam… Jest mi wstyd po raz kolejny rozmawiać z nią o pieniądzach a swoich pieniędzy nie mam tu żadnych.
Inga ma w szafkach mnóstwo smakołyków, które je sama, nawet nie zaproponuje mi poczęstowania się. Jestem coraz chudsza, boli mnie brzuch, jest mi słabo. Nie wiem, czy to z głodu, ale już sama nie wiem, co robić. Nie chcę zadzwonić do agencji, bo boję się, że jak zrezygnuję, to już nigdy nie wyjadę… Z drugiej strony nie wiem, ile jeszcze to wytrzymam. Co robić?”